Podsumowanie rundy jesiennej
Runda jesienna sezonu 2017/18 przeszła do historii. Po zakończeniu pewnego etapu, przychodzi czas podsumowań i wyciągania wniosków. Przyznajemy szczerze, że od kiedy mamy okazję do komentowania poczynań żółto-czarnej ekipy, jest to jedno z trudniejszych zadań, jakie musimy zrealizować. Ostatnie miesiące dla góreckiego klubu były niezwykle pracochłonne, ale przy tym wyjątkowe. O 70. leciu, którego główne obchody przypadły na początek lipca już pisaliśmy. Udany event, zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym, zbiegł się ze świętowaniem awansu do A-klasy. Zgodnie z przewidywaniami, zostaliśmy skierowani do pierwszej z grup, czyli tzw. "bieszczadzkiej". Zanim jednak OZPN w Krośnie ujawnił naszych przyszłych rywali, góreccy piłkarze pod okiem nowego trenera - Wojciecha Koguta, rozpoczęli przygotowania do nadchodzących rozgrywek. I tu już pojawiły się pierwsze schody. Okres wakacyjny wiąże się z licznymi wyjazdami za granicę, a tych wśród zawodników LKS-u było sporo. Jedni deklarowali powrót i chęć przystąpienia do rywalizacji, o innych wiadomo było, że nie wzmocnią składu żółto-czarnych. Obawy o to, że kadra na zbliżający się sezon będzie za wąska nie były bezpodstawne. I trzeba powiedzieć sobie jasno - w związku z tym, nie było wielkich oczekiwań. Bo każdy mniej lub bardziej zorientowany, zdawał sobie sprawę z siły, jaką dysponujemy. Ta siła była większa choćby rok temu, wydaje się, że dwa lata temu również. Jeżeli już ostatnie mecze w B-klasie pokazywały, że górecki zespół ma problemy i nie radzi sobie wobec kłopotów personalnych, to trudno było spodziewać się przysłowiowych "kokosów" na jeszcze wyższym poziomie. Mimo to, wiara w drużynie u progu nowej kampanii być musiała.
I tak rozpoczęliśmy zmagania od meczu z Lotniarzem Bezmiechowa. W pierwszej połowie podopieczni Wojciecha Koguta zaskoczyli pozytywnie i prowadzili do przerwy po golu Gracjana Hędrzaka. Druga część gry należała już jednak do bardziej doświadczonych gości, którzy wyrównali. Skończyło się 1:1 i z jednej strony był niedosyt, ale z drugiej, każdy zdawał sobie sprawę, że gdyby nie Karol Kuś w bramce, pewnie górczanie ten pojedynek by przegrali. Niestety, po obiecującym remisie nadszedł przeklęty czas i pasmo dziesięciu przegranych z rzędu. O jednych lepiej nie wspominać w ogóle, bo rywale byli po prostu lepsi piłkarsko, ale kilka spotkań zapewne tak piłkarzom, jak i kibicom z Górek zapadną na długo w pamięci. Mamy na myśli choćby rywalizację z obecnym liderem rozgrywek - Jawornikiem Czarna. Po udanym rozpoczęciu przez naszych i pięknej bramce Łukasza Wójcika, goście szybko odpowiadają i po pierwszej części remisujemy 1:1. W drugiej połowie, kiedy to żółto-czarni nie ustępują faworytom, a nawet posiadają optyczną przewagę, nie strzelają karnego i w ostatniej minucie tracą gola przez fatalne błędy w obronie. Takich meczów było w tej rundzie kilka i tak naprawdę ciężko wytłumaczyć niektóre rzeczy tylko brakiem doświadczenia. Mimo wszystko, z biegiem czasu było widać minimalną poprawę w grze i ostatnie dwie potyczki z Ustrzykami Dolnymi i Pakoszówką podopieczni Wojciecha Koguta zremisowali. To taki mały płomyczek nadziei i osłoda bardzo gorzkiej rundy.
Oczywiście łatwo byłoby pastwić się nad drużyną i wytykać błędy, ale wiadomo, że nie na tym to polega. Należałoby znaleźć przyczyny i starać się je wyeliminować. Po dwóch sezonach, w których mieliśmy przede wszystkim powody do radości, przyszedł czas na kryzys, który trzeba zażegnać i głęboko wierzymy, że tak się stanie. Sytuacja jest ekstremalnie trudna, ale wcale nie beznadziejna. Część młodszych zawodników już trochę się ograła, kilku piłkarzy wróci z zagranicznych wojaży, a zarząd już zapowiedział wzmocnienia. Nie załamujemy rąk i walczymy dalej.
Na koniec trzeba wspomnieć o naszych juniorach młodszych. Młodzi piłkarze, którzy w ubiegłym sezonie zbierali pierwszy bagaż doświadczeń i uczyli się piłki, w tych rozgrywkach radzą sobie bardzo obiecująco. Kierowany przez Szymona Florka zespół zajmuje trzecie miejsce z dorobkiem 14 punktów (tyle samo na koncie ma druga Zmiennica). Widać, ile znaczy ogranie, bo porównując poczynania juniorów względem tego, co było rok temu, zauważalny jest znaczny progres. Miejmy nadzieję, że nie jeden z młodych dołączy za niedługo do seniorskiej drużyny.
Komentarze