Plan wykonany

Plan wykonany

 Nie ukrywamy, że pisanie tekstów po meczach takich jak ten to sama przyjemność i satysfakcja. Mówiąc pół żartem, pół serio, żółto-czarni w ostatnich miesiącach zdejmują klątwy i zdobywają boiska, na których nie zwykli wygrywać od bardzo dawna. Udała się ta sztuka w Jasionowie i to w krótkim odstępie czasu dwukrotnie, w końcu udało się również w Trześniowie. Ale słowo udało się jest chyba, a raczej na pewno nieadekwatne i nie opisuje trafnie postawy naszych piłkarzy, którzy w ostatnią niedzielę pokazali kawał serducha, nie zapominając przy tym o skutecznym wykonywaniu założeń trenera Mariana Koniecznego. To właśnie odpowiedni plan w połączeniu z wolą walki i chęcią zwycięstwa nad Sokołem przyniósł górczanom końcowy sukces. Oczywiście, nasza drużyna nie gra porywającego futbolu, nie rzuca na kolana efektownością, ale w końcu potrafi wygrywać trudne mecze wyjazdowe i zagrać w nich na przysłowiowe zero z tyłu. 

 Ostatnie spotkanie rundy jesiennej od początku owite było gęstą atmosferą. Gospodarze przystępowali do tego pojedynku ze świadomością, że ewentualna przegrana oddali ich od czołówki tabeli, dlatego starcie z liderem wyzwalało sporo emocji. Żółto-czarni doskonale zdawali sobie sprawę ze skali trudności spotkania z Sokołem i nie popełnili błędów z poprzedniej rywalizacji między obydwoma ekipami, kiedy to rzucili się na trześniowian od pierwszych minut, a ci skutecznie punktowali górecki zespół w kontratakach. Trener Konieczny wzorem meczu w Domaradzu postawił na zagęszczenie środka pola, co przyniosło wymierne korzyści. Miejscowi nie mieli pomysłu na sforsowanie naszych zasieków i często zmuszani byli do posyłania długich piłek, które raz po raz kasowali góreccy defensorzy. Przeniesienie akcentów na uważną grę z tyłu stanowiło pewne problemy w wykreowaniu jakiejś sytuacji pod bramką przeciwników, gdzie czekał osamotniony Grzegorz Wojtowicz i ciężko było mu coś zdziałać na przeciw dwójce, a często nawet trójce obrońców Sokoła. Zdawaliśmy sobie jednak z tego sprawę i cierpliwie czekaliśmy na swoją szansę. Ta nadeszła w 30 minucie gry. Po rzucie rożnym dla naszej drużyny rywale wybili piłkę przed szesnasty metr, gdzie czekał na nią Łukasz Komski, który z półwoleja uderzył w samo okienko bramki Dawida Fydryka. Zaliczkę jednego gola dowieźliśmy do gwizdka na przerwę, choć pod sam koniec pierwszej połowy Sokół mógł wyrównać po jednej z nielicznych pomyłek żółto-czarnych w tylnej formacji, ale napastnicy Trześniowa pogubili się i wszystko w ostatniej chwili wyjaśnił wybiciem Szymon Florek. Oprócz tej okazji, gospodarze po jednym z rzutów rożnych w zamieszaniu trafili w słupek i jeśli chodzi o okazje bramkowe to by było na tyle. 

 Po przerwie górczanie nadal cofnięci na własnej połowie przyjmowali próby ataków Trześniowa, które może i były nieco bardziej niebezpieczne, lecz nadal nie na tyle, aby poważniej zagrażać Kamilowi Ostrowskiemu. Miejscowi oddali kilka strzałów z dystansu, w większości próby te nie należały do najcelniejszych. Być może w pewnym fragmencie drugiej części zabrakło nam trochę więcej spokoju i przytrzymania piłki, ale z drugiej strony przy napierającym zespole Sokoła nie było to łatwe, tym bardziej, że z upływem czasu sił było coraz mniej. W samej końcówce spotkania obydwie ekipy stworzyły sobie po jednej klarownej sytuacji. Najpierw Przemek Florek przedarł się w samotnym ataku przez kilku rywali, minął bramkarza, ale w ostatniej fazie akcji zabrakło trochę dokładności. W odpowiedzi gospodarze przeprowadzili rajd prawą stroną i po dośrodkowaniu na dalszy słupek, gdzie czyhało już dwóch piłkarzy Sokoła nie udało im się skierować futbolówki do siatki i ostatecznie podopieczni trenera Koniecznego wyszli z opresji, po kilku chwilach unosząc ręce w geście triumfu. 

 Trudny był to mecz, ale na taki górczanie byli przygotowani. Po kilkakroć będziemy podkreślać, że to zasługa całego zespołu, w którym nie było słabego ogniwa i który konsekwentnie realizował nakreślony plan. Dziękujemy piłkarzom za ogrom walki zarówno w spotkaniu z Trześniowem, jak i na przestrzeni całej rundy jesiennej. Na półmetku sezonu jesteśmy liderem tabeli i na wiosnę zrobimy wszystko, by utrzymać status quo. Jeszcze raz gratulujemy i z niecierpliwością czekamy na drugą część sezonu.

 A na koniec ciekawostka. W zapowiedzi spotkania z Sokołem zwracaliśmy uwagę, że trudno przypomnieć sobie o zwycięstwie góreckiej drużyny na boisku w Trześniowie w ostatnich kilkunastu latach. Na odzew starszego grona kibiców naszego zespołu nie trzeba było długo czekać. Otóż, wedle przedstawionych nam informacji, ostatnia taka wygrana miała miejsce na wiosnę w sezonie 1999/2000, kiedy to górczanie pokonali miejscowych 1:0 po bramce Macieja Bednarczyka - obecnego szkoleniowca Victorii Niebocko. Trenerem zespołu był wówczas Andrzej Florek.

 Sokół Trześniów - LKS Górki 0:1 (0:1)

 LKS Górki: Kamil Ostrowski - Tomasz Florek (c), Szymon Florek, Michał Reczek, Tobiasz Hędrzak - Grzegorz Hostyński (Patryk Pawlikowski 90'), Łukasz Komski, Konrad Szuba, Przemysław Florek, Mateusz Sowa - Grzegorz Wojtowicz (Konrad Ruchlewicz 78')

 Bramki: Łukasz Komski 30'

 Żółte kartki: Mateusz Sowa

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości